Jak zwiększyć skuteczność zabiegu? Intuicja terapeutyczna.

Celem artykułu jest próba rozpo­częcia dyskusji na temat fizjolo­gicznych mechanizmów zwięk­szających sensytywność terapeuty, rozwój „intuicji terapeutycznej” w celu zwiększenia skuteczności każdego rodzaju terapii związanej z dotykiem dłońmi.

Przemyślenia te rozpoczęły się wiele lat temu podczas zajęć z tera­pii manualnej prowadzonej przez dr. Mirosława Kokosza (AWF Katowice) twierdzącego, że dobry terapeuta po­winien „widzieć palcami” opracowywa­ny staw – w tym przypadku chodziło o staw kolanowy. Pokryło się to z mo­imi ówczesnymi zainteresowaniami metodami „para”. Przez wiele lat wy­dawało mi się, że w tym konkretnym przypadku chodziło o jakieś tajemne moce, którymi powinienem emanować, aby być lepszym w pracy. Jednak dzięki wiedzy zdobytej głównie na własnych błędach oraz podczas prowadzenia kursów Mikrokinezyterapii, a później Starosłowiańskiego Masażu Brzucha, udało mi się, a przynajmniej mam taką nadzieję, wypracować logiczną, opar­tą na fizjologii metodykę pracy z pa­cjentem. Pozwoliło mi to być bardziej skutecznym, lepiej „czuć” dłońmi cia­ło pacjenta. I co jest w tym wszystkim najważniejsze – to fakt, że można tego nauczyć innych i że mają oni podobne odczucia. Praktyka, jak i doświadcze­nie własne oraz innych osób pokazują, że zastosowana metodyka sprawdza się w każdej formie terapii manualnej (praca dłońmi terapeuty).

W Mikrokinezyterapii oraz w Sta­rosłowiańskim Masażu Brzucha, a sądzę, że również w osteopatii, meto­dzie czaszkowo-krzyżowej, jak i wielu innych technikach terapeutycznych, podstawą skuteczności zabiegu jest bardzo delikatna, bezbolesna palpacja. Praktyka pokazuje, że im delikatniej­sza, to znaczy wykonana z mniejszą siłą nacisku, tym większy uzyskany zostaje efekt terapeutyczny. Najtrud­niejszą sprawą jest nauczenie kursan­tów umiejętności wyczuwania w ciele pacjenta naprężeń na minimalnym po­ziomie, czyli mikronaprężeń. To czasa­mi powoduje frustrację i zniechęcenie do dalszej nauki.

Poniżej przedstawiona metodyka może w zdecydowanym stopniu zwięk­szyć skuteczność dowolnej terapii.

Postawa ciała

Pierwszym, podstawowym błędem wie­lu terapeutów jest przyjęcie antygrawi­tacyjnej postawy sylwetki, cechującej się wyprostowanymi kolanami i wychy­leniem tułowia oraz głowy poza środek ciężkości ciała. W praktyce ta postawa skutkuje silnymi napięciami mięśni podudzia i prostowników grzbietu oraz napięciami mięśni obręczy bar­kowej. W tej pozycji ciało usztywnia się i tym samym uniemożliwia wyczucie delikatnych napięć pacjenta. Postawą, która automatycznie rozluźnia ciało terapeuty, jest postawa wyprostowana z delikatnie ugiętymi kolanami i kon­centracją skierowaną na środku ciężko­ści ciała, usytuowanym poniżej pępka.

Delikatne ugięcie kolan

Ta postawa ciała automatycznie skut­kuje rozluźnieniem mięśni podudzi i prostowników grzbietu, co daje roz­luźnienie mięśni obręczy barkowej. Jest ona charakterystyczna dla wschodnich sztuk walki, zarówno „twardych” (kara­te, sumo, taekwondo, kung-fu, jujitsu,) jak i „miękkich” (tai chi, qigong). Istnie­ją twierdzenia, że filozofia Wschodu z bardzo wielu powodów jest obca, a nawet szkodliwa dla kultury białego człowieka. W świadomości Europej­czyków przez prawie 20 wieków ciało było tylko dodatkiem do duszy. Skut­ki tego widać powszechnie, wystarczy spojrzeć na sylwetkę, na sposób poru­szania się przeciętnego Europejczyka i przeciętnego mieszkańca Dalekiego Wschodu. Z jednej strony pochylo­ne głowy, zgarbione ramiona i ciężki chód, a z drugiej – gracja i lekkość.

Od przełomu XIX i XX wieku nastą­pił wzrost zainteresowania leczniczym działaniem ruchu. Między innymi Szwed Pehr Henrik Ling, traktowany przez wielu jak ojciec europejskiej szkoły leczenia ruchem, stworzył swój system gimnastyki leczniczej na bazie chińskiej sztuki walki tui na.

Środek ciężkości ciała

Leonardo da Vinci na rysunku Człowiek witruwiański, stworzonym w 1490 roku, pokazuje proporcje ludz­kiego ciała (ryc. 1). Charakterystyczne jest, że średnice koła, w które wpisany jest człowiek, przecinają się poniżej pępka, czyli w punkcie środka ciężko­ści ciała. Według mistrzów wschodnich sztuk walk to miejsce postrzegane jest zarówno jako środek ciężkości ciała, jak i układu energetyczno-emocjonalnego człowieka. I tak: w chińskich sztukach walki ten punkt nazywany jest Dolnym Dan Tian, czyli Ocean Qi, w medycynie chińskiej z 12 głównych meridianów ciała 8 z nich dotyczy narządów we­wnętrznych jamy brzusznej. Według Ajurwedy, medycyny tradycyjnej In­dii, w brzuchu mieszczą się trzy centra energetyczne (czakry), natomiast w Ja­ponii w brzuchu poniżej pępka znaj­duje się punkt mocy człowieka, czyli Hara. W tradycji medycyny Słowiań­skiej brzuch, który jest rezerwuarem zdrowia, powinien być ciepły i miękki, aby zapewnić optymalną pracę „Cesa­rza Brzucha”, czyli zwieracza Oddiego (leżącego na brodawce większej dwu­nastnicy) oraz pęcherzyka żółciowego. Z punktu widzenia fizjologii w brzuchu znajduje się bardzo ostatnio modny Mózg Trzewny. Nie można tu również zapomnieć o zwojach i splotach auto­nomicznego układu nerwowego znaj­dujących się w jamie brzusznej. To wszystko podkreśla znaczenie brzucha.

Praktyka pokazuje, że koncentracja skierowana na jamę brzuszną zwięk­sza ukrwienie oraz powoduje popra­wę funkcjonowania znajdujących się w niej narządów wewnętrznych. Sprzyja również łatwiejszemu osiągnię­ciu stanu równowagi emocjonalnej. W opinii osób stosujących na co dzień technikę stania na delikatnie ugiętych kolanach i z koncentracją skierowaną na podbrzuszu, pozycja ta daje uczu­cie równowagi i komfortu oraz powo­duje rozluźnienie całego ciała.

Zasady koncentracji

Fizjologiczne cechy półkul mózgowych

Kora mózgowa, będąca częścią mózgu, dzieli się na dwie półkule mózgowe, połączone ze sobą włóknami nerwo­wymi, tworzącymi ciało modzelowate, zwane również spoidłem wielkim. Lewa strona mózgu zawiaduje prawą stroną ciała, natomiast prawa półkula –lewą stroną ludzkiego organizmu. Każda z półkul nadzoruje zupełnie inne funk­cje i procesy. Różnią się one między sobą istotnie w zakresie konkretnych funkcji poznawczych i myślowych. Z reguły, w zdecydowanej większości przypadków, jedna półkula dominuje nad drugą. U większości osób (także leworęcznych) lewa półkula jest od­powiedzialna za myślenie logiczne, analityczne, racjonalne, matematycz­ne i za procesy werbalne. Człowiek, patrzący na przykład na las, z perspek­tywy lewej półkuli postrzega pojedyn­cze drzewa. Prawa półkula odpowiada za myślenie całościowe (tzw. holistycz­ne), intuicyjne, za wyobraźnię, skoja­rzenia, symbole i pracę obrazami, jak również za percepcję manualną. Las widziany z perspektywy prawej półkuli mózgu to obraz całości drzewostanu. Z prawą półkulą mózgową związana jest percepcja manualna, czyli fizjolo­giczna umiejętność zbierania różnego rodzaju informacji z ciała, jak również intuicja terapeutyczna. W praktyce oznacza to, że prawidłowo wykonany

zabieg fizjoterapeutyczny powinien być wykonany z pozio­mu prawej półkuli mózgowej. Osłabienie lub nawet blokada pracy prawej półkuli mózgowej bardzo często występuje pod wpływem lęku, w dużym stopniu wynikającego z braku wie­dzy anatomicznej czy fizjologicznej oraz z niezrozumienia zasad stosowanej terapii. Wynika z tego, że rozpoczęcie te­rapii z poziomu prawej półkuli mózgowej jest konsekwencją zaspokojenia potrzeb lewej półkuli mózgowej, czyli zdoby­cie potrzebnej wiedzy. Kolejnym czynnikiem zaburzającym pracę prawej półkuli mózgu jest również nadmierny proces myślenia i rozmowy podczas terapii. Fizjologicznie myśle­nie, jak i mowa związane są z lewą półkulą i automatycznie zmniejszają aktywność prawej półkuli mózgowej, a tym sa­mym percepcję manualną terapeuty.

Pojęcie rytmów mózgu

W 1929 roku niemiecki psychiatra Hans Berger wprowadził do nauki pojęcie fal mózgowych. Mogą przybierać one róż­ne wartości w zależności od stanu świadomości badanego oraz umiejscowienia części kory mózgowej lub ośrodków podkorowych badanych elektroencefalografem.

Wyróżnia się cztery najbardziej charakterystyczne zakre­sy fal, odpowiadające różnym stanom świadomości:

  • Pasmo Beta – od 12 do 30 Hz. Dzieli się na:

– niskie Beta (od 12 do 15 Hz) – jest charakterystyczne dla stanu odprężenia,

– środkowe Beta (od 15 do 18 Hz) – jest charakterystycz­ne dla stanu czujności, uwagi i szybkiego rozwiązywa­nia problemów,

– wysokie Beta (> 18 Hz) – jest charakterystyczne dla sta­nu irytacji, podenerwowania lub podekscytowania.

  • Pasmo Alfa – od 8 do 12 Hz. Jest charakterystyczne dla fazy snu REM (szybkie ruchy gałek ocznych), występują­cego w trakcie snu połączonego z marzeniami sennymi. Dzieli się na:

– niskie Alfa (od 8 do 10 Hz) – charakteryzuje się we­wnętrzną świadomością, samointegracją umysłu i ciała, równowagą emocjonalną,

– wysokie Alfa (od 10 do 12 Hz) – charakteryzuje się sku­pieniem się, łączenie ciała i umysłu, aktywuje się natu­ralny mechanizm samoregulacji ciała i psychiki.

Trening dający umiejętność wchodzenia w stan Alfa daje łatwość osiągnięcia relaksu, odpoczynku i redukcji stresu.

  • Pasmo Theta – od 3,5 do 8. Leży na pograniczu podświa­domości, charakteryzuje go stan osiągany podczas me­dytacji lub głębokiej modlitwy. W tym stanie w jeszcze większym stopniu ulega redukcji poziom stresu, budzi się intuicja. W jeszcze większym stopniu aktywuje się naturalny mechanizm samoregulacji ciała i psychiki.
  • Pasmo Delta – poniżej 3,5 Hz. Jest najpowolniejszą ze wszystkich fal mózgowych. Występuje podczas bardzo głębokiego snu, pewien zakres częstotliwości tego pasma wywołuje uwolnienie hormonu wzrostu, zbawiennego dla procesu samouzdrawiania i regeneracji (ryc. 3).

Z umiejętnością osiągania głębszego, mniejszego pozio­mu aktywności fal mózgowych wiąże się umiejętność relak­sacji i wyciszenia. Profesor Wiktor Dega, uznawany za ojca polskiej fizjoterapii, twierdził, że podstawową cechą, którą powinien charakteryzować się podczas pracy lekarz, jak i fi­zjoterapeuta powinna być głęboka empatia, czyli zdolność szacunku i współodczuwanie pacjenta. Wewnętrzny spokój terapeuty pozytywnie wpływa na jakość terapii, ponadto udziela się pacjentowi, który w zdecydowanej większości przypadków jest zdenerwowany, wystraszony i spięty.

Percepcja manualna

W skórze znajdują się receptory zmysłów pozwalające od­czuwać: ucisk – ciałko Paciniego, ciepło – ciałko Ruffniego, zimno – ciałko Krauzego, dotyk – ciałka Miessnera oraz ból – wolne zakończenia nerwowe (ryc. 4). Dłoń terapeuty fizjologicznie jest w stanie odbierać wiele różnego rodzaju bodźców, takich jak: sztywność ciała pacjenta, występowa­nie różnego rodzaju ograniczeń ruchomości, a także zbierać informacje o etiologii – emocjonalnych przyczynach zgła­szanego problemu (Daniel Grosjean – mikrokinezyterapia). Tezę tę potwierdzają również osoby praktykujące opisaną niżej technikę ześrodkowania emocjonalnego. W ich od­czuciu ręce podczas pracy stają się znacznie wrażliwsze.

Osobie, której wieloletni proces zdobywania wiedzy opar­ty był i jest na logice (lewa półkula mózgowa), niekiedy trudno jest „zrozumieć” pojęcie czucia (prawa półkula mó­zgowa), będącego również konsekwen­cję wieloletniego treningu połączone­go z nauką. Dlatego też wiele pojęć związanych z energetyką ciała i emocji może budzić w świecie racjonalnych naukowców opór i sprzeciw. Interesu­jący jest wyraźny wzrost zaintereso­wania holistycznym postrzeganiem, zakładającym, że wiele dysfunkcji i patologii ma swe podłoże w braku harmonii emocjonalnej. Pojęcie „psy­chosomatyka” jeszcze kilkadziesiąt lat temu traktowane z przymrużeniem oka, dzisiaj jest terminem akcepto­wanym zarówno przez medycynę, jak i psychologię. Można sądzić, że po­dobnie będzie w przyszłości z takimi pojęciami jak „psychoenergetyka”.

Zdecydowana większość terapeu­tów stwierdza, że podczas zabiegów przejmuje na siebie emocje pacjenta, zaburzając w ten sposób własną kon­dycję psychoenergetyczną. Jednym ze znanych w praktyce sposobów „oczyszczenia się”, jest kąpiel w wo­dzie z solą.

Technika ześrodkowania emocji w ciele

Wydawać się może, że wytrenowanie i osiągnięcie w praktyce wyżej opisa­nych umiejętności wymaga specjali­stycznych szkoleń, medytacji i wie­loletniej praktyki. Osiągnięcie stanu wyciszenia umysłu, zwiększenia czu­cia dłońmi, wbrew pozorom jest bar­dzo proste i przeciętnej osobie nie sprawia zbytniego problemu. W celu osiągnięcia tej umiejętności proponuje się powrót do najstarszego mechani­zmu występującego w królestwie świata zwierząt i ludzi, tzn. do instynktu ro­dzicielskiego, macierzyńskiego. Oso­bom mającym dzieci proponuje się przypomnienie odczuć, kiedy trzymali w swych rękach swe maleńkie dzieci, w przypadku osób bezdzietnych propo­nuje się przypomnienie szczęśliwych, nasyconych miłością czy radością chwil życia. Generalnie chodzi o wywołanie najzwyklejszego uczucia ciepła w ser­cu. Dla wszystkich bez wyjątku osób wywołanie stanu „ciepła w sercu”, niekiedy połączonego ze słodyczą, jest doświadczeniem całkowicie bez­piecznym nie stwarzającym żadnego zagrożenia i jest zjawiskiem całkowicie fizjologicznym.

Praktyka pokazuje, że osoby skon­centrowane na brzuchu i wywołujące w swym sercu uczucie ciepła bardzo szybko oddziałują na otoczenie spoko­jem. W odczuciu pacjentów ich dłonie stają się automatycznie delikatniejsze, cieplejsze, bardziej „pewne siebie” i „zdecydowane”. Ponadto zaczynają one emanować „dobrą energią”, bardzo dobrze przyjmowaną przez pacjentów. Terapia w takim stanie przebiega znacz­nie sprawniej, szybciej i charakteryzuje się wysoką skutecznością. W zasadzie wszyscy praktykujący tę technikę stwierdzają, że do głosu dochodzi intu­icja i że ich dłonie „same lepiej wiedzą”, co zrobić w określonej sytuacji i jaką zastosować technikę terapeutyczną.

Nie trzeba więc odwoływać się do technik bioterapeutycznych, czy uzdolnień „para”. Wystarczy zrobić to, co robią od początku świata rodzi­ce królestwa zwierząt i ludzi. Poczuć „ciepło w sercu”. I to wszystko. W tym stanie ugruntowana wiedza anatomicz­na i fizjologiczna, połączona ze znajo­mością różnego rodzaju metod tera­peutycznych, jest w stanie wywoływać „cuda uzdrowień”.

Objętość artykułu w znacznym stopniu ogranicza przekazanie czytel­nikowi wszystkich praktycznych wska­zówek dotyczących tego zagadnienia. Zasadniczym problemem jest wypraco­wanie, na zasadzie odruchu bezwarun­kowego, zasad przedstawionej powyżej metodyki. Wymaga to wielokrotnych powtórzeń. Kolejną ważną sprawą jest specyficzna umiejętność wybaczania „umysłowi”, opisana dokładnie w książ­ce pt. Starosłowiański Masaż Brzucha.

Technika ześrodkowania emocji nauczana jest przez autora podczas prowadzonych przez niego kursów „Mikrokinezyterapii” oraz „Starosło­wiańskiego Masażu Brzucha”.

Tekst ukazał się w czasopiśmie REHABILITACJA W PRAKTYCE nr 2/2017

Share This Post!